kierunek cedry

15 stycznia 2008 r.

Po takim dniu jak dzisiejszy odradzam wszystkim podróżowanie po Libanie. A zaczęło się wszystko tak niewinnie…

Postanowiliśmy obejrzeć w terenie cedry – drzewa, które znalazły miejsce na fladze Libanu. W tym celu należało się udać w wyższe partie gór. Siedlisk cedrów wbrew pozorom nie jest wiele. Postanowiliśmy obejrzeć je w okolicach wioski Tannourine. Nie wiem jak wysoko udało nam się wjechać w góry. Chyba ze wzglądów strategicznych (wojskowych) nie można kupić dobrej mapy topograficznej. Dojechaliśmy do poziomu śniegu i dopóki droga biegła wzdłuż nasłonecznionego stoku pięliśmy się w górę. Wszystko szło dobrze do momentu gdy droga znalazła się w cieniu zbocza. Od razu na asfalcie pojawił się lód. Koła zaczęły się ślizgać. Stanęliśmy. Wyskoczyliśmy z Jarkiem z auta, Ali cofnął samochód na asfalt i ruszyliśmy znów do góry popychając auto przez pierwszy odcinek lodu. I to był błąd. Bo potem było już tylko gorzej. Auto ślizgało się, koła kręcił w miejscu. Odpuściliśmy sobie i podjęliśmy decyzję – zjeżdżamy na wstecznym do miejsca gdzie będzie można zawrócić. I tu pojawił się kolejny problem, hamulce na spadku drogi były bezużyteczne. Stoczenie auta kilkanaście metrów, podtrzymywanie go, żeby nie zsunął się z drogi zajęło nam dobre pół godziny. Na horyzoncie widać było dwie olbrzymie sylwetki cedrów… nie daliśmy za wygraną. Postanowiliśmy dojechać do „Les Cedres” od północnego zachodu. Wyruszyliśmy do Trypolisu. W mieście trochę pobłądziliśmy i w końcu ruszyliśmy w góry. I wtedy drogę zajechała nam mała ciężarówka. Pisk opon, zastrzyk adrenaliny, zapach palonej gumy, auto sunące naprzód mimo rozpaczliwego kręcenia kierownicą… Trzęsące się łydki już po wszystkim i świadomość, że ZNÓW się udało.

Mimo tego, że słońce chyliło się ku zachodowi jechaliśmy w górę. I dojechaliśmy. Śnieg na zboczach różowił się, cedry przysypane białym puchem czekały. Zdążyliśmy zrobić kilka zdjęć nim całkiem się ściemniło. I wtedy dostaliśmy wiadomość z Bejrutu. W zamachu bombowym w Bejrucie zginęły 3 osoby, ponad 20 zostało rannych. Ali twierdzi, że byliśmy na tej ulicy dzień wcześniej na obiedzie… Nie chce się wierzyć.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Liban/Syria 2008 i oznaczony tagami , , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *