Pierwszy tekst Pawła na blogu:
Piłem z Królem
Przed wyjazdem wiedziałem o Maroku niewiele. Widziałem zaledwie garść zdjęć z gór i z pułapek turystycznych oraz opowieści o marokańskiej czekoladzie. Znałem brzmienie glinianych bongosów z Fes. Moja wiedzia o ustroju i systemie politycznym kraju była znikoma.
Tym bardziej dziwiła mnie obecność marokańskiego króla na każdym kroku i w kolejnych etapach podróży. Monarcha towarzyszył nam nieustannie. W domach spoglądał na nas z wysoka w pięknie skrojonym garniturze albo w tradycyjnej białej szacie. W restauracjach jedliśmy i piliśmy z królem, w hotelach spaliśmy w jego obecności, na targach i w sklepach targowaliśmy się i płaciliśmy królem, w drodze migaliśmy mu światłami gdy mijał nas zajmując honorowe miejsce za przednią szybą autobusów. Na komisariatach żandarmerii (a jakże – królewskiej) i przejściach granicznych okazywaliśmy paszporty i wypełnialiśmy formularze w jego obecności. Odmawialiśmy dawania łapówek lub wręczaliśmy je w zasięgu wzroku głowy państwa.
Portrety króla znajdują się tam, gdzie u nas normalnie wiszą godło lub krzyż, zdjęcie ślubne lub reklama. Sam monarcha ma różne oblicza. Najczęściej wystepuje w garniturze i różnych krawatach, tu w białym nakryciu głowy wznosząc rękę w geście pozdrowienia, tam w czerwonym wdzianku z pogodnym wyrazem twarzy, gdzieś indziej na wojskowo w mundurze i zielonym berecie. Jest zadowolony król wędkarz ze złowionymi rybami i dumny król z trofeami myśliwskimi. Mnie najbardziej przypadł do gustu ten pijący – podobnie jak my – herbatę w restauracji przy autostradzie. Bismilla!
Monarcha zajmuje więc honorowe miejsce i jest powszechnie szanowany przez swój lud. Marokańczycy, bez względu na pochodzenie, miejsce zamieszkania, pozycję społeczną i wyznawane wartości poważają swojego króla i ciepło się o nim wyrażają. Mówią, że jest otwartym i tolerancyjnym władcą, skutecznym politykiem i dobrym reformatorem. Nam, przybyszom z krajów postkomunistycznych i młodych demokracji środkowoeuropejskich, król może wydawać się postacią dość egzotyczną a królestwo systemem nieco archaicznym. Ale być może nie ma lepszego systemu niż silne królestwo z dobrym, dbającym o swój lud władcą. Mieszkańcy królestwa – wyłączając Saharian i ruch wyzwoleńczy POLISARIO – oraz pozycja Maroka w regionie zdają się potwierdzać tę opinię.
Witam. Pozdrawiam serdecznie z uwagi na wspolnego kucharza marokanskiego:)Dwa lata temu spedilam ze znajomymi piekny tydzien na obrzezach Sahary marokanskiej. Nie zabraklo pana ze zdjecia . Jednak swiat jest maly
Pozdrawiam Ewa