Bay Rock Cafe

7stycznia, godzina 22.00

Wieczór w restauracji Bay Rock Cafe. Sałatka z pietruszki, pomidorów z sokiem z cytryny, pasta z grillowanego bakłażana, gołąbki z marynowanych liści winogron. Potem ryba z sosem. Siedzimy przy fajkach wodnych „pykając” aromatyczny jabłkowy tytoń. Kawa po arabsku, koktajl owocowy (mleko, ananas, jabłko, mango, winogrona, orzechy nerkowca, pistacje, truskawka, banan – jednym słowem bajka), z każdą łyżeczką odkrywamy nowe smaki. Dochodzę do wniosku, że kuchnia arabska, którą poznałem dobrze w Maroku zostaje daleko w tyle. A jeszcze nie próbowaliśmy słodyczy, z których słynie Liban.

Wieczór mija powoli. Kolejna argila się dopala – tym razem winogronowa. Chciałbym już iść spać ale podchodzi do nas kierownik sali i mówi, że o północy pojawi się na scenie zespół muzyczny i zaczną się tańce. Ręce mi opadły, powieki zamknęły, ale cóż będziemy czekać. „No to czas na argilę z tytoniem miętowo-jabłkowym – mówi Ali – ten smak powinien was orzeźwić”. Śmiejemy się z Jarkiem, że zamawiamy frument.

Refleksja: Ali mówi, że mimo zmęczenia powinniśmy siedzieć w lokalu i czekać na występy. „Zamkniecie oczy i już trzeba będzie wracać do Polski” – ma rację, znam to z innych wyjazdów. Czas płynie inaczej. Przecieka przez palce. Zostajemy i czekamy, nie żałujemy. Za oknem deszcz…

Ten wpis został opublikowany w kategorii Liban/Syria 2008 i oznaczony tagami , , , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

2 odpowiedzi na Bay Rock Cafe

  1. MyKeey pisze:

    A czy będą dalsze refleksje?

  2. piknik pisze:

    Refleksje owszem, ale ciekawsze myślę będą anegdotki… 😉

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *