Off road off roadem, ale prawdziwym przeżyciem wyjazdu był przelot helikopterem nad Wielkim Kanionem. Krótki instruktaż przed wejściem na pokład (papierowe torby na pokładzie nad lewym ramieniem – wystarczy szybki ruch ręką) i czekamy grzecznie jak rozdzielą nas na maszyny.
Powszechną wesołość wywołują meble w poczekalni wykonane zdaje się z rozbitych maszyn i Pan odczytujący nazwiska (lub imiona – zależy z czym sobie lepiej poradzi) przekręcający je niemiłosiernie, ale i sympatycznie.
Jak wytłumaczyć powstanie Wielkiego Kanionu kolegom? Hmmm. Ciężko jest. Szperając po zasobach internetu można znaleźć koncepcje bardzo skrajne nazywane „najnowszymi odkryciami”.
Sekrety Wielkiego Kanionu zdradza m.in. artykuł w Newsweek.
Teorię katastroficznego powstania znalazłem np TUTAJ ale to chyba zbyt śmiała koncepcja.
Temat można też zgłębić na Demotywatorach:
Najprościej wytłumaczyć kolegom, że za powstanie kanionu odpowiada proces trwający miliony lat, gdy paska Wyżyna Kolorado ulegała powolnemu wynoszeniu, a płynąca przez nią rzeka erodowała skały. Pytanie tylko czy koledzy w to uwierzą… Przelatując nad kanionem rzeka wydaje się tak mała, a sama dolina tak szeroka. Samym geologom ciężko pojąć jak to możliwe, że na tak dużym obszarze skały leżą poziomo i nie uległy nigdy sfałdowaniom.
Wróćmy do przelotu. Pierwsze kilometry to przelot nad płaską Wyżyną Kolorado.
A potem już Kanion, pompatyczna muzyka zapodana przez pilota na słuchawkach i pełnia szczęścia. (O papierowych torebkach nad lewym ramieniem się nie myśli).
Na koniec wycieczki podjęto (typowo polską) próbę przeskoczenia Kanionu:
ale nie wszystkim to się udało: