3 pary butów
Kiedy człowiek szykuje się do wyjazdu, na którym musi nosić ze sobą dom, prowiant i cały niezbędny sprzęt – każdy kilogram robi różnicę. Na ten wyjazd wyjątkowo, zabraliśmy po trzy pary butów.
Jedna para zwykłych butów trekingowych do marszu po twardym podłożu, sandały do przechodzenia przez rzeki (i wchodzenia pod prysznic) i gumiaki do wędrówek przez błota. Dla tej ostatniej pary wyjazd był dość… wciągający.
Na Spitsbergenie jest MOKRO. Kiedy pierwszy raz zbliżyliśmy się do rzeczki płynącej od lodowca, zdejmowaliśmy buty, spodnie i zakładaliśmy gumiaki. Zwykle w połowie rzeczki okazywało się, że można było przechodzić ją w sandałach bo gumiaki dążyły w szybkim tempie do wyrównania poziomu wody pomiędzy nimi a otoczeniem.
Grzane przy ognisku stopy wyglądały codziennie jak zraz po kąpieli. Ilość rzeczek i strumyków szybko sprawiła, że najczęściej noszonym obuwiem stały się właśnie gumowce. Gdyby przydarzyła się okazja jeszcze raz tam polecieć to zrezygnowałbym chyba z butów trekingowych. Patrzę na zdjęcia i widzę, że znaczną część trasy pokonywaliśmy w gumowym obuwiu.
Stopy po całym dniu wyglądały jak po kąpieli, ale tak naprawdę to bardzo nam jej brakowało. My sami może nie ODCZUWALIŚMY tego tak bardzo, ale któregoś dnia spotkaliśmy dziewczyny ze statku PAN, które zamiast zwyczajowych powitań stwierdziły – „Ale śmierdzicie”.
Kąpiele wymagały sporo samozaparcia. Jeśli dzień był słoneczny to żaden problem – nie było kłopotu ze znalezieniem wody, problem był raczej ze znalezieniem suchego miejsca pod namiot. Jeżeli dzień był deszczowy to człowiek wędrując marzył tylko o tym, żeby rozbić już ten namiot, zsunąć gumiaki i wcisnąć się w śpiwór. I nieszczególnie mieliśmy ochotę na dodatkowe moczenie w wodzie płynącej z topniejącego lodowca.
Oj śmierdziało się – mieszaniną potu i dymu z niemal codziennego ogniska. Nawet gdy się człowiek obmył to zwykle zakładał to w czym chodził przed kąpielą. Oczywiście można było zrobić pranie, ale po co skoro ubrania by nie wyschły? Wyprana bielizna suszona była przy ognisku przez co nie pachniała świeżością.
Bardzo dobrym pomysłem w takich warunkach jest noszenie śpiworów w foliowym worku. A jeszcze lepiej w dwóch. Na taki wyjazd dobrze jest też zabrać ciepły komplet odzieży z przeznaczeniem tylko do spania.
W wpisie wykorzystano zdjęcia uczestników wyjazdu (patrz fot. poniżej): od lewej Irosław, moja skromna osoba 😉 , Kuba, Sebu i w poprzek Pani Katarzyna. Pozdrawiam i dziękuję 😉 CDN