POKOCHAĆ KOMARY – Ural

Na zdjęciu Cris w stroju antyKOMAROWYM 😉

Pierwsze bezpośrednie starcie zaraz po wyjściu z pociągu na dworcu w Incie. Najlepszą obroną wydał nam się wtedy atak na insekty. Wycofujemy się jednak po pewnym czasie do budynku dworcowego. Komary triumfują – tak już zostało do końca wyprawy. Po pierwszej nocy w górach budzimy się nad ranem i słyszymy, jak o tropik namiotu uderzają „krople”. Wylegujemy się w śpiworach w oczekiwaniu na koniec „deszczu”. W końcu jednak dajemy za wygraną, ciekawość świata wyciąga nas na zewnątrz. Wyskakujemy na trawę – nie pada – co się dzieje, przecież „krople” biją o tropik. Krótka analiza sytuacji i dramatyczna ocena naszego położenia – bębniły o namiot stada komarów rzucane na niego przez krótki podmuchy wiatru. Korzystając z pięknej pogody, rozglądałem się po okolicy robiąc zdjęcie za zdjęciem. Musiała minąć dłuższa chwila, nim poczułem, jak dłonie mnie pieką. W uniesieniu zapomniałem o rękawicach – co pozwoliło się wyładować sporej grupie sadystycznych komarów. Gotowaliśmy obiady w wiadrze na ognisku. Początkowo z obrzydzeniem wyciągaliśmy z menażek, ale z czasem zaczęliśmy się do nich przyzwyczajać lub nie mięliśmy siły, by grzebać w kaszy czy płatkach. Z czasem nauczyłem się sączyć herbatę przez zaciśnięte zęby lub moskitierę. W czasie jednej z nocy nieopatrznie oparłem głowę o poszycie namiotu. Obudziłem się z gorączką i piekącym, spuchniętym czołem. Zabijanie komarów na trasie jest całkowicie pozbawione sensu, zbytnia strata energii. Czasem na postoju dla osobistej satysfakcji uderzałem otwartą dłonią w kapelusz lub kolana – kilkanaście morderczych stworzonek padało ofiarą swojej pazerności. Świadomość, że „biedne” komarzyce potrzebują mojej krwi by wydać potomstwo nie robiła na mnie większego wrażenia. Więcej czasu poświęcałem filozoficznym dywagacją, czy aby komarów nie można zaliczyć do „gryzoni”. Ich obfitość wymusiła na nas opracowanie specjalnej techniki wchodzenia (czyt. wskakiwania) do namiotu.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Ural Subpolarny - 1999 rok i oznaczony tagami , , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

1 odpowiedź na POKOCHAĆ KOMARY – Ural

  1. maryś pisze:

    jak pszczelarz… a jakaś pasieka tam była??

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *