Pierwszy kontakt Pawła z handlarzem marokańskim przebiegł bezboleśnie. Udało się uciec bez zakupów mimo okazania zainteresowania „oryginalną berberyjską” gitarą.
Mauretania – nowa znajomość. Ibrahim okazał się dobrym przewodnikiem i opiekunem.
Mali – kraj Dogonów. To jak pracują w tym kraju kobiety i jak się tam żyje, napiszemy osobno. Dziewczyny miały niezły ubaw, gdy Paweł siadł do żarna. Mąka sypała mu się bokami, duże miał straty 😉
Mali – kraj Dogonów. Ryzyk-fizyk, mieliśmy nie pić wody z nieznanego źródła. Zapewniono nas, że jest przegotowana. Z dodatkiem zmielonego prosa…
Sahara Zachodnia. Na jednym z przydrożnych posterunków policji, starszy posterunkowy zagadał do nas: „A wiecie, że u nas to nie ma żadnej Al Kaidy?”.
Maroko – Micissi. Praktycznie każdy wieczór kończył się grą na różnych instrumentach. Szczególnie Mali okazało się „muzycznym sercem Afryki”.
Ach, nie miałem aż tak dużych strat przy tym żarnie na pierwszy raz. Poza tym i tak pokazalem się z dobrej strony – przecież tamtejsi faceci nie zajmują się tak niewdzięcznymi zajęciami.