10 stycznia 2008
Rano udajemy się do portu w celu załatwienia transportu skamieniałości do Polski. Musi to być nietypowy towar bo firma spedycyjna nie wie jak podejść do tematu. Z informacji z Polski dowiadujemy się, że urząd celny ma wątpliwości co do tego jakie cło obowiązuje na nasz „towar”. Jesteśmy chyba prekursorami w tym temacie.
Jedziemy do wioski Namura. Tym razem oprócz ryb udaje się nam znaleźć skamieniałości roślin. Niestety na okres zimowy prace w kamieniołomach zostają wstrzymane. Dopiero późna wiosną, gdy robi się gorąco i sucho, wydobywane wapienie łupią się na duże płyty. Kiedy jest mokro kamień ten zachowuje się zupełnie inaczej i ciężko jest go eksploatować (obiecujemy sobie, że następnym razem przyjedziemy w lipcu).
Refleksja: Gdyby nie szaleńcza jazda samochodem po drogach Libanu byłoby tu całkiem przyjemnie. 2 godziny jazdy jako pasażer wykańcza psychicznie i fizycznie. Dziś cudem uniknęliśmy stłuczki. Centymetry…
Nadrobiłam wszystkie zaległości w czytaniu. Przyznam, że było tego trochę ale czytało się wspaniale. Czekam na kolejne wpisy.