9 stycznia 2008
Raz jeszcze jedziemy do Hackel. Gdy podjeżdżamy pod dom państwa Noukra (których poznaliśmy dzień wcześniej) czeka już na nas ich syn i zabytkowy peugeot. Przesiadamy się i jedziemy w góry polną drogą. Kilka minut jazdy i ruszamy dalej pieszo ścieżką wzdłuż strumienia. Po kilkuset metrach natrafiamy na pierwsze odsłonięcia białych skał kredowych. Widać, że w tych okolicach poddawane są intensywnej eksploatacji. W rumoszu skalnym mocno kontrastują z białym kamieniem brązowe szkielety skamieniałych ryb. Robimy zdjęcia i bierzemy się za rozkuwanie skał. Jarkowi dopisuje szczęście i znajduje ładnego „śledzia” sprzed 100 milionów lat.
Po powrocie do domu gospodarzy czeka nas niespodzianka – mamy możliwość obejrzenia nieopisanego dotychczas gatunku skamieniałej ryby. Trzeba było się zastanowić czy bezpiecznie jest brać do ręki cienką kamienną płytkę wycenioną na 200 tys. dolarów. Sesja zdjęciowa trwa – Jarek pozuje do zdjęć z rekinami…
Na koniec dnia wizyta w Hackel Muzeum gdzie oglądamy rewelacyjne skamieniałości, szkoda tylko, że sposób ekspozycji jest nienajlepszy – okaz opiera się o okaz – jest ich zbyt dużo, żeby się skoncentrować na oglądaniu.