W ostatnią wrześniową sobotę powiało chłodem. Patrzyliśmy w niebo i zastanawialiśmy się czy dobrze robimy, że jedziemy bo co jakiś czas z nieba mżyło. W planie był tylko spacer na Święty Krzyż, ale trafiliśmy w Nowej Słupi do Centrum Kulturowo – Archeologicznego.
Swojego czasu robiło się imprezy plenerowe i wiem co to znaczy gdy pogoda nie dopisuje. Pracownikom Centrum pewnie tego dnia marzły dłonie i nosy. Najlepszą fuchę chyba ma tam kowal bo może grzać się przy swojej kotlince i ma fizyczną pracę. (Poza tym nie wierzę, żeby taki rzemieślnik nie chował w chacie butelczyny
Nie wiem jak wygląda zwiedzanie Centrum na tygodniu – w to chłodne sobotnie popołudnie przyjęto nas bardzo fajnie może dlatego też, że nie było zbyt wielu zwiedzających. Dzieci mogły zobaczyć i proces wytwarzania miseczki z gliny i odwiedziły zielarkę, obejrzały pracę kowala, pograły w gry planszowe i ogrzały ręce przy dymarce.
Super sprawą jest to, że warsztaty i pokazy prowadzą ludzie z Nowej Słupi i okolic. Trzymajmy kciuki za to, żeby obiekt się rozwijał i tętnił życiem nie tylko w czasie inscenizacji Dymarek.
Dzieciakom na tyle się podobało, że w niedzielę utrzymaliśmy klimat rodzinnej wycieczki o odwiedziliśmy Osadę Średniowieczną w Hucie Szklanej – ale o tym w kolejnym wpisie.