Byliśmy w poprzednim, w tym roku, będziemy i w następnym. XVI Lwóweckie Lato Agatowe przeszło do historii. Małymi krokami, ale systematycznie Lwówek Śląski staje się miejscem przyciągającym kolekcjonerów minerałów i skamieniałości. Z imprezy na imprezę jest coraz lepiej, pojawia się coraz więcej osób sprzedających i kupujących kamienie, dzięki czemu impreza się rozwija i coraz o niej głośniej. Może na samych stoiskach nie ma okazów „światowej klasy” bo polski portfel nie dogania reszty Europy, ale na wystawach w Ratuszu można obejrzeć okazy „z górnej półki”. W tym roku główną wystawą były minerały zawierające w swoim składzie miedź.
Potężną kolekcję minerałów uzupełniono o pamiątki związane z eksploatacją złóż miedzi w Polsce. Duża ich część pochodzi z prywatnej kolekcji Stanisława Krupy.
Na piętrze Ratusza tradycyjnie rywalizowały ze sobą kolekcje prywatnych kolekcjonerów. Jury wybrało kilka z nich przyznając miejsca na podium – poniżej kilka zdjęć, okazów które wpadły mi w oko. Po raz pierwszy można było obejrzeć m.in. kolekcję benitoitów Johna Veevaert’a
Tradycyjnie porządną wystawę przygotował Andrzej Korzekwa. We Lwówku znajduje się najstarszy w Polsce browar, więc na honorowym podwyższeniu w gablocie znalazła się butelka po piwie porośnięta solami.
Jako, że jestem skrzywiony ku skamieniałościom (szczególnie marokańskim) to trzymałem kciuki za okazy zaprezentowane przez Witka Bogacza. Nazwisko zobowiązuje, więc było bogato.
W Polsce mało jest miejsc gdzie można pozyskiwać ładne minerały należy więc wyróżniać tych, którym udaje się znaleźć coś co przyciąga wzrok i nie wygląda jak kupka gruzu. Poniżej zdjęcia waryscytów/wavellitu z kamieniołomu Wiśniówka z kolekcji Andrzeja Bezkorowajnego.
Ładne kwarce z Siedlimowic z kolekcji Ireneusza Niemczyka.
Agat z Płóczek z kolekcji Krzysztofa Polońskiego.
Kalcyt z Dalniegorska z kolekcji Waldemara Gala i Włodzimierza Kalinejko.
W gablocie Anny i Tadeusza Jurkowskich można było zobaczyć piękne kredowe heteromorfy.
Oprócz firm, kolekcjonerów i górników we Lwówku pojawił się nowy rodzaj, który można określić jako DROBNA przedsiębiorczość. Stoisko pojawiało się i znikało (w porze karmienia).
Oblegane było także stoisko miejscowych „agaciarzy”. Piotr i Grzegorz mieli pełne ręce roboty – można było przeciąć u nich dowolny kamień o ile tylko średnica piły na to pozwalała.
Może powyższe zdjęcia skłonią kogoś do dowiedzenia Lwówka w przyszłym roku. My serdecznie polecamy dziękując ORGANIZATOROM za przyjęcie. Do zobaczenia!
Ale okazy
Czytam, czytam, a tu moje miasto nagle
Zapraszamy również i w tym roku !
Będziemy – jakżeby inaczej