Niezły kawałek trasy za nami. Ben rano dotarł z naszymi bagażami, więc w czystych majtkach pokonujemy kolejne kilometry.
Fot. Medina Marakeszu to chyba głównie targ. Niby wszyscy sprzedawcy pozytywnie nastawieni, niby uśmiechnięci, ale pod koniec dnia przywołują na twarz dziwny grymas kiedy okazuje się, że chcesz zrobić tylko zdjęcie. I tak ich lubię.
Fot. – Marakesz z rana nie przypomina wieczornej turystycznej stolicy Maroka. Dostawcy ciągną wózki, sprzedawcy zamiatają i polewają wodą obejście. Cisza i spokój. Promienie słońca nieśmiało wślizgują się przez zadaszenie uliczek.
Boisko na ponad 2000m.n.p.m. – murawa nieszczególna, ale drobne kamyki wyzbierane. Po powrocie umieszczę we wpisach galerię zdjęć ze stadionów.
Dochodzi 4 nad ranem w N’kob – padam na twarz – paaa.