home, sweet home

Raz, dwa, trzy i po wyjeździe. Wróciliśmy wczoraj wieczorem i powoli się ogarniamy. Zdjęcia już zgrane i nawet raz obejrzane przez córkę. Góra ubrań czeka na wypranie, ale w torbie znalazły się nawet dwie pary czystych majtek – znak, że na następną „eskapadę” można ich zabrać mniej. Albo częściej zmieniać 😉

Zdjęć znów kilkaset więc powinno wystarczyć na kilka „wpisów”.  Niech tylko się oswoję z otoczeniem…

… będzie o kopalniach w okolicach Mideltu…

… zapomnianych miejscach…

… znów o okolicach Imilchil. O jedzeniu, świętach i tradycji. I o wróblach z Merzouga.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Maroko i oznaczony tagami , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *