Ural – dziennik 26.07.1999 r.

26.07.(poniedziałek)

Poniedziałek to już wędrówka w sercu gór, przez strumienie gołoborza, płaty śniegu          i lodu. Pogoda nam dopisuje, nie przeszkadza woda w butach. Gnamy niemal bez przystanków, uciekając przed komarami. Błogosławieństwem stają się silniejsze podmuchy wiatru, które rozdmuchują ich chmary. Zapędzamy się w wąską dolinę, którą rwie duży potok. Nieomal pionowe ściany skalne zmuszają nas do przejścia na jego drugą stronę. Wrzucamy do niego kamienie aby spróbować przejść przez niego suchą stopą. Krzysztof i Maciek decydują się na heroiczny wysiłek. Zdejmują buty i stają po kolana w rwącej, lodowatej wodzie. Podajemy im plecaki, Marek odbiera je na drugim brzegu. Przeprawa zajmuje nam trochę czasu. Wygrzebujemy się z doliny i siadamy na skałach. W dole widać trzy szafirowe jeziorka, w górze lodowiec, pod którym przepływa strumień. Krótki odpoczynek i wyruszamy na kolejną przełęcz, w stronę góry Narodna. Atrakcję na trasie stanowi renifer, który także okazuje duże zainteresowanie naszą grupą. Po drodze Andrzej przewraca się na gołoborzu raniąc łydkę. W końcu zmęczeni docieramy do przełęczy, na której rozbijamy obóz na najbliższe trzy noce.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Ural Subpolarny - 1999 rok. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *