herbata

Herbata. W Calafate (Argentyna) nie można było zamówić kubka mate dla jednej osoby, bo przecież „nie pije się herbaty pojedynczo, tylko w towarzystwie”.

Kiedy się jedzie do Afryki to człowiek o niej marzy, a po tygodniu ma już serdecznie dość słodyczy, której nie może pozbyć się z ust. No chyba, że zatrzymał się na dwa dni u Mohameda, który gotuje ją razem z wodą w czajniku po wielokroć. Wtedy gorycz doprowadza do torsji żołądka. Żeby taką polubić, to trzeba być recydywistą.
W Maroku zaprzyjaźniona rodzina podając ją mówi – „Piotr – herr bata. Dobra.”

W Moulay kelner wlewa ją trzymając czajnik nad głową, a tackę ze szklankami za sobą. Ben lubi Earl Greya. Podbiera nam torebki i zaakceptował już cytrynę w kubku. Podwieź kogoś na stopa w górach Atlasu do jakiejś oddalonej wioski – ten wysiadając pokaże zaciśniętą pięść z odchylonym kciukiem i wykona gest nalewania do szklanek. Herbaty.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii i oznaczony tagami , , , , , , , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *