Archiwa tagu: podróże
Każdy posiadacz auta wyposażonego w klakson nie zawaha się go użyć w ciągu dnia. Wielokrotnie.
7 stycznia 2008r. godzina 1.00 Samolot niemieckich linii lotniczych Lufthansa zbliża się do lądowania. Widać równe szeregi niebieskich i czerwonych świateł lotniska i migoczące na okolicznych wzgórzach rozsypane światła miasta.. Brodacz z fotela obok mówi „welcome to Bejrut”. Ściskamy sobie … Czytaj dalej
U Bena w Micissi…
14.X. wczesny poranek – Micissi Reszta ekipy jeszcze w łóżkach. Wyszedłem przed dom Bena chwilę popisać, bo ostatnio zaniedbałem notatki. Na dostawione krzesło, na którym miałem położyć laptopa wgramolił się najmłodszy syn Bena i zerka ciekawie na monitor. Wczoraj dojechaliśmy … Czytaj dalej
Marokański offroad – 13-15.X.2010r.
13-15.X – OFFROAD Po jeździe asfaltem przyszedł czas na przetarcie nowych ścieżek. Z roku na rok przybywa w Maroku dobrych dróg, nawet w najwyższych partiach gór, ale na południu kraju wciąż można mknąć przez pustynię w kierunku Algierii wyznaczając nową … Czytaj dalej
Maroko – 10.X.2010r. – dojazd do Imilchil
Siedzimy w małej wiosce Tessent kilka kilometrów przed Imilchil. Wczoraj wieczorem pogoda niestety się posuła – dobrze, że wieczorem zdjęliśmy z dachu kartony z kamieniami. Spaliśmy w „berberyjskim” namiocie nad brzegiem jeziora Tisli i niemal całą noc wiatr szarpał namiotem … Czytaj dalej
Maroko – Khouribgha – 8.X.2010 r.
Przejazd z Moulay Bouselham do Oued Zem przez Khouribgha… Fosforyty to bogactwo Maroka – są eksploatowane na olbrzymim terenie, szacuje się, że są to złoża największe na świecie. Skały te powostały na granicy dwóch okresów dziejów Ziemi – kredy i … Czytaj dalej
Ural – o górach…
Początkowo niskie szczyty coraz śmielej z każdym dniem wędrówki pną się ku niebu. Góry Uralu są kojarzone generalnie jako pagórkowaty masyw o porośniętych trawą płaskich szczytach. Wynika to może z tego, że tory kolejowe zmierzające na północ, nad Zatokę Obską, … Czytaj dalej
Ural – 7.08. – 8.08.1999 rok
7.08(sobota) Tego poranka pogoda była wyśmienita. Według Marka za pięć godzin marszu powinniśmy być w Kożymiu. Po drodze, na ostatniej (jak nam się wydawało) przełęczy, w jeziorze urządziliśmy sobie zbiorową kąpiel. Yeti pozacinała sobie nogi podczas „depilacji”. Odświeżeni, zjedliśmy porcje … Czytaj dalej